No cóż, dzisiaj niby Walentynki, ale czym jest to "święto" bez "drugiej połówki"?
Ja żadnej "połówki (ani połówka) nie posiadam, więc spędziłam dzisiejszy dzionek z przyjaciółkami... Objadałyśmy się serduszkami z czekolady i lizaczkami...omnomnom.... I śpiewałyśmy na korytarzach piosenkę Adele - "Someone like you" (kurczę, fajna tematyka jak na Walentynki, no nie?)
No dobra, miało być mega, to pokazuję co nieco fotek:
Pierścioneczek mojego autorstwa :) (teraz ciastka maja więcej posypki)
Mega paka od kateriny (dziękuję baaaardzo mocno :P)
Nad tym teraz pracuję (portmonetka z filcu-nie skończona)
Mniam... czekoladki :)
I moja ostatnia zdobycz - piękny pierścionek (za całe 8zł)jest ogromny, ale wszyscy go wychwalają :P
A no i jeszcze się troszkę pochwalę: otóż wczoraj pisałam olimpiadę wojewódzką z polskiego i... jeśli dobrze mi poszło, to bedę zwolniona z egzaminu po 6 klasie (łiii) :)
No, to tyle :)
Papatki :P
PS: Nie dajcie się zwieść optymistycznym nastrojem tego posta - jestem cholernie smutna i przybita...